Jantar z mojej wyobraźni.

Jantar z mojej wyobraźni.

piątek, 27 września 2013

Jantar i Słońce. Rozdział 7


ROZDZIAŁ 7.

 Jantar i Marcus usiedli obok siebie na tarasie ze szklaneczkami whisky w dłoniach. Patrzył na nią jak na zjawę, nie widział jej siedem lat.
Aurora nadal tkwiła w swoim pokoju, nawet nie zeszła na kolację. Była obrażona.
Jantar wiedziała, że musi mu powiedzieć całą prawdę, ale czy w to uwierzy i jak to przyjmie. Tego nie była pewna.
-Mam ci tyle do powiedzenia, że nie wiem, od czego zacząć.
-Najlepiej od początku- roześmiał się. Zawsze był człowiekiem pełnym poczucia humoru.
-Moja historia jest nieprawdopodobna.
-Jestem przecież badaczem, często spotykam się
z rzeczami nieprawdopodobnymi.


Patrzyła na niego uważnie, trochę się zmienił przez te ziemskie lata, a ona nic a nic. Trochę ją to peszyło. Upływ czasu najbardziej było widać po Aurorze. Choć widziała ją tylko przez krótka chwilę trudno nie było zauważyć, że z małej pięcioletniej dziewczynki zmieniła się w zbuntowana nastolatkę.
-Alex i ja. . . –zaczęła swoją opowieść. Wyraz twarzy Marcusa nagle zmienił się.
-Więc jednak. Banalnie a nie nieprawdopodobnie. Coś was łączy, tak? Dla niego nas opuściłaś?! –prawie krzyczał-Nie powinienem był ci pomagać. Jak śmiałaś tu w ogóle przychodzić?!
Marcus był wyraźnie wzburzony, wstał, odstawił szklankę na stolik i poszedł kilka kroków w kierunku plaży?
Jantar pobiegła za nim.
-Źle mnie zrozumiałeś, to nie tak.
-A jak? Jaką bajeczkę teraz wymyślisz? Ciekaw jestem, do jakiego kłamstwa się posuniesz. !
Była zdruzgotana. Nie uwierzy jej teraz w nic, co mu powie.
Postanowiła jednak spróbować, to było jedyne wyjście.
-Proszę, wysłuchaj mnie! Co masz do stracenia? Później mnie ocenisz.
Popatrzył na nią z lekkim niesmakiem.
-Mów!
-Jestem Kromerianką.
-Co? To jakaś sekta?. Myślałem, że masz więcej oleju w głowie.
-Wysłuchaj mnie do końca, proszę. Nie pochodzę z Ziemi tylko z Kromeri, z planety o nazwie Kromeria.
-Czegoś się naćpałaś? To tak się teraz nazywa zdrada?- kpił- Przestań wreszcie bredzić, mów prawdę!
-No właśnie chcę ci powiedzieć, a ty mi ciągle przerywasz. W dniu, kiedy mnie pierwszy raz zobaczyłeś przybyłam ze stacji orbitalnej, żeby cię zlikwidować.
-Teraz  to już przesadziłaś, może mam się ciebie zacząć bać. –szydził –Nawet gdybyś mówiła prawdę to myślisz, że nasi astronomowie nie widzieliby krążącej wokół Ziemi obcej stacji orbitalnej. Zastanów się.
-Dokładnie tak jest. Nasza stacja umieszczona jest na tle słońca i nawet wasze najlepsze teleskopy widzą nas jako jedną z wielu plam na słońcu. Zakochałam się w tobie od pierwszej chwili          i dlatego nie byłam zdolna wykonać mojego zadania.
-Niby to, czemu jacyś Krome... coś tam, chcieliby mnie zabijać?
-Bo robisz złe dla Ziemi i dla Kromeri rzeczy.
-Żartujesz sobie! Jestem zwykłym geologiem. Czym niby miałbym szkodzić komuś?
-W dużym skrócie twoje badania w przyszłości doprowadzą do zagłady Ziemi i Kromeri.
 -Jak w to, że mógłbym zaszkodzić Ziemi jeszcze mogę uwierzyć, ale czemu wam to przeszkadzało?
-Nasze planety są siostrzane i jakaś tajemna siła niezbadana nawet przez nas,  powoduje identyczne reakcje  obu planet.
-Muszę to sobie wszystko przemyśleć. Chodźmy do domu. -powiedział łagodniejszym tonem, jakby coś w nim pękło.

okładka mojej powieści.



wtorek, 24 września 2013

Bajka komputerowa


Bajka komputerowa.

Franek wpadł do domu zziajany i cały czerwony z emocji. To już, jeszcze moment, jeszcze chwila i wreszcie będzie mógł wrócić do swojego ulubionego zajęcia.Rzucił w kąt przedpokoju plecak, zsunął buty i już miał zamiar pobiec na piętro do swojego pokoju, gdy nagle z kuchni dobiegł głos mamy
 ­ - Cześć kochanie, jak było w szkole?
  - W porzo - rzucił od niechcenia.
  - Jesteś głodny? Zrobić Ci coś do jedzenia?
  - Później, mamo- zniecierpliwienie sięgało zenitu.
Pobiegł, czym prędzej do swojego pokoju, włączył komputer, zasiadł z wypiekami na twarzy przed monitorem i czekał. Odpalanie komputera trwało całą wieczność. Tak mu się przynajmniej wydawało.
   -Jak długo można czekać? - Mruczał sam do siebie, stukając palcami o blat biurka z dużym zniecierpliwieniem. Komputer powoli wczytywał kolejne poziomy gry. Wreszcie jest. Pojawiła się plansza startowa i już, już miał zacząć, gdy do pokoju weszła mama z talerzem kanapek.
- No, nie, znowu ten komputer?! – Wykrzyczała z nieudawaną złością. – Zająłbyś się czymś pożytecznym, przeczytałbyś jakąś książkę, pobawił się z bratem, albo weź się za lekcje.
Franek przekręcił się na swoim krzesełku i z wyrzutem spojrzał na mamę.

- No, weź przestań…mamo!

środa, 18 września 2013

Jantar i Słońce. Rozdział 6


ROZDZIAŁ 6.

 Słońce właśnie wschodziło. Zawsze ten fakt kojarzył jej się ze stacją. Przypomniała sobie biedną Miriam, która siedzi w odosobnieniu tylko, dlatego, że chciała jej pomóc.
-No to jesteśmy i co dalej? – Alex przeciągnął się po nocy spędzonej w autokarze.
-O, cholera! Zapomniałam zapytać o nowy adres Marcusa- zdenerwowała się Jantar.
-No ładnie, o czym ty myślisz? -wkurzył się nie na żarty. Złość zmieniła wyraz jego twarzy.
-Nie krzycz na mnie! Nie masz takiego prawa!- odparowała Jantar. -Sam mogłeś zapytać, mądralo.
-Dobrze, już dobrze. Nie marudź.
-Lepiej coś wymyśl, bo jak na razie to głównie ja tu myślę, a ty się opinkalasz.
-OPINKALASZ? A co to znaczy? -zdumiał się.
-Eeeeee, jesteś stary zgred. – zdegustowała się.- Pewnie i tego nie rozumiesz  . Pomieszkasz trochę wśród ludzi to się nauczysz.
- Zgred, to znaczy stary? Ja? Stary? Mam tylko 362 lata- zachichotał.
Jantar zaczęła szybko myśleć jak w najprostszy sposób zdobyć nowy adres Marcusa. Lata spędzone na Ziemi wzbogaciły ją o doświadczenia, których nie miał Alex. Rozejrzała się po okolicy uważnie w poszukiwaniu źródła informacji. Byli w dużym mieście pełnym turystów. Nagle rzuciła się jej w oczy budka telefoniczna. Powinna być w niej książka z numerami o ile nie zniszczyli jej wandale.
Pobiegli szybko w jej stronę. Zaczęła niecierpliwie przerzucać strony książki.
-Jak się właściwie ten twój nazywa?- Alex stał za jej plecami.
-Deco.

poniedziałek, 16 września 2013

Barwy życia


ŚWIAT PŁONĄŁ FERIĄ BARW
ŻYCIE BYŁO SNEM WARIATA
JUTRZENKI ZACHWYCAŁY MNIE
ZACHODY PROWADZIŁY NA KRAJ ŚWIATA.

PODSTĘPNY WRÓG ZABRAŁ TO
I ODSZEDŁ NIE WIADOMO DOKĄD
LECZ JEDANK CIĄGLE CZAI SIĘ
BY ZABRAĆ MOJĄ DUSZĘ.

W KLATCE TERAZ UKRYWAM SIĘ
BO INACZEJ ŚWIAT ZA BARDZO BOLI
ZNIECZULAM SERCE, MÓZG I SIĘ
BO INACZEJ SKONAM.

ŻYCIE OKRADŁO, OGRABIŁO MNIE
W ZAMIAN DAJĄC FAŁSZYWY DIAMENT
KTÓRY PIASKIEM OKAZAŁ SIĘ
KIEDY NADEPNĘŁAM NA NIE.

ŻAL, ŻE ODWROTU NIE MA JUŻ
 BO KLUCZ UTONĄŁ W JAKIIMŚ MORZU
CZY MOŻE BYŁO PEŁNE ŁEZ
CZY JA ZAGUBIŁAM SIĘ W NIM.

UTONĄĆ PEWNIE PRZYJDZIE MI
BO RYCERZY DZIS BRAK
JEDEN NIE BĘDZIE WIEDZIAŁ NIC
DRUGIEMU ŚWIAT PRZESŁONIŁ CZAS.

I TYLKO ŻAL STARCONYCH DNI....................

niedziela, 15 września 2013

Jantar i Słońce. Rozdział 5.


 ROZDZIAŁ. 5

 Obudziła się w pędzącym samochodzie. Alex za kierownicą podśpiewywał sobie jakąś pioseneczkę. Zaczynało świtać.
-O wyspałaś się? – zapytał wesoło, nie wyglądał na zmęczonego.
-Nawet nie mam pojęcia, kiedy zasnęłam. Gdzie jesteśmy?
-Właśnie dojeżdżamy do Sydney. To chyba jakieś duże miasto w tej Australii.
Jego brak znajomości geografii zawsze  ją denerwował . Alex zazwyczaj się tłumaczył, że nie potrafi tego zapamiętać –tyle lat, tyle misji, tyle dziwnych nazw. Ciekawe czy wiedział, że to wyspa? –rozmyślała – Będą musieli się stąd wydostać, żeby jak najskuteczniej zgubić ślad. Tylko skąd wziąć pieniądze na bilety lotnicze? – Jantar dobrze znała realia ziemskiego życia. Nie masz kasy, nie żyjesz.

-Masz jakiś pomysł, co dalej? -miała nadzieję, że coś wymyślił podczas podróży.
-Myślałem o tym, ale nic konstruktywnego nie przychodzi mi do głowy.
Boże, jak on został agentem i jednym z głównych członków rady.
-Zdajesz sobie sprawę, że jesteśmy na wyspie
i łatwo nas tu zlokalizują. Trzeba się bardziej wmieszać w tłum. Wyjechać stąd. –przekonywała, a po za tym chciała się znaleźć bliżej Marcusa. Z Australii do Europy kawał drogi.
-No to, co za problem?- próbował zignorować temat.
-A masz kasę?- zirytowała się.
-Nie pomyślałem o tym, cholera jasna.
-Na razie znajdźmy jakiś hotelik i odpocznijmy trochę.
-Dobry pomysł. -podchwycił Alex.

piątek, 13 września 2013

KOBIETY

"KOBIETY"

Ach kobiety, ach kobiety
Czy potrzeba wam tyle toalety?
Pudrów, szminek sto kolorów
Szafa ciuchów do wyboru.

Bądźmy szczerzy, bądźmy szczerzy.
Przyjemność się nam należy.
A cóż wart byłby ten świat
Gdyby kobiecy urok
Nie oświetlał lat?

Autor : Joanna Terka

TRZYNASTEGO

Trzynastego.

Trzynastego, trzynastego
świat się kręci wokół tego
żeby słodkie czarne kocie
nie chodziło nam po plocie.

żeby nie przejść pod drabiną
na dodatek z kwaśną miną
by odpuścił los nam raczej
szczęście przyniósł, nie inaczej.

poniedziałek, 9 września 2013

Jantar i Słońce. Rozdział 4.

ROZDZIAŁ 4.

Zostały wyprowadzone z sali głównej, każda w oddzielnej eskorcie. Miriam odprowa-dzono do izolatki, gdzie miała spędzić następne trzy lata.
Jantar prowadzono do terminalu lotów, skąd mia-ła być odesłana na Kromerię prosto do tamtejsze-go więzienia.
Otrząsnęła się już nieco z szoku po usłyszeniu wyroku. Szła posłusznie jak owca prowadzona na rzeź, ale w głowie kołatało się tysiące myśli.
Nagle usłyszała za sobą szybko zbliżające się kroki. To Alex biegł, co sił w nogach, chciał się
z nią pożegnać, przytulić.
-Stać! Zatrzymać się! Mam zezwolenie rady na rozmowę! – biegł wymachując jakimś papier-kiem.
Stanęli. Dowódca eskorty podszedł do zadysza-nego Alexa, wziął od niego pozwolenie, przeczy-tał uważnie i skinął głową.
Żołnierze rozstąpili się dopuszczając go do ska-zanej.
Alex podszedł do Jantar, wziął ją delikatnie za rękę, spojrzał w jej oczy z głębokim żalem. Czuł się zraniony, że o nim zapomniała i związała się
z jakimś Ziemianinem, że go zdradziła zaprze-paszczając szansę na ich wspólna przyszłość.
-Jantar, kochanie! Dlaczego nic nie powiedziałaś? Dlaczego się nie broniłaś?- zarzucał ją pytaniami.
-A, co by to dało! I tak już wydaliście wyrok.- spojrzała na niego smutnym wzrokiem.
-Spróbuję coś wymyślić. Złożymy apelacje, nie trać nadziei. - Alex próbował ją pocieszać. Ści-skał ją, co raz mocniej za rękę, bojąc się, że już jej nigdy nie zobaczy.

niedziela, 1 września 2013

Miłość

""""""""""""""""""""""""""""""miłość"
Miłość to jest dziwne uczucie
Możesz ją znaleźć w prawym
lub w lewym bucie.

Zatrzyma się w sercu czasem
Zaciśnie gardło jak skórzanym pasem.

Krąży po naszych komórkach
Szukając ujścia w różnych dziurkach.

Lecz w końcu trafi gdzie trzeba
Do miłosnego nieba.

A tam już wiedzieć będą
Co zrobić z taką mendą.

Zapraszam na fb